sobota, 20 sierpnia 2011

Superpuchar Hiszpani starcie ostateczne- Zwycięstwo w ostatnich minutach.

      Zdjęcie realmadrid.pl

Dziwnie tak ciągle pisać o sporcie, ale że interesuję się hiszpańską piłką to należy napisać o tym wielkim starciu. Bardzo wyrównanym starciu. Bo jakże nie napisać o 5 bramkach w jednym meczu między takimi potęgami jak Real Madryt i FC Barcelona. Bo jakże nie napisać o szarpaninie w ostatnich minutach? Bo jakże nie napisać o zachowaniu Jose Mourinho? Bo jakże nie napisać o braku szpaleru i zejściu Królewskich z boiska od razu po gwizdku? Bo jakże nie napisać o innych kontrowersjach po meczu? Przecież żywi się tym każda osoba związana choć troszkę ze światem sportu.

Barcelona wyszła na boisko w lepszym składzie niż w I starciu. Ofensywna trójka różniła się od poprzedniej. Villa, Messi i Pedro, który zastąpił Alexisa Sancheza z wcześniejszego meczu. Środek pola stał we władaniu Iniesty i Xaviego, choć ciągle się zastanawiam czy rzeczywiście był w ich władaniu... Rolę defensywnego pomocnika odgrywał jak zawsze Sergio Busquets. Obrona składała się z (od lewej) : Abidala, Mascherano, Pique i Daniego Alvesa. Na bramce oczywiście stał Victor Valdes.

Real Madryt nie zaskoczył zbytnio i według przewidywań wykonał tylko jedną zmianę. Na środku ataku grał Benzema, po prawej Di Maria, a po lewej przed Dani Alvesem Cristiano Ronaldo. Rozgrywał piłki Mesut Ozil. Tak ten spokojny chłopak, a może nie spokojny... Defensywnym pomocnikiem, który rozgrywał piłki był również Xabi Alonso, czyli ostoja madryckiej drużyny. Obok niego ustawiony był Khedira, który miał rolę głównie defensywne. Może dlatego właśnie w jednej sytuacji tak spartaczył sprawę za późno podając piłkę... Obrona była złożona z (od lewej) Coentrao, Carvalho, Pepe i Sergio Ramosa. Bramka oczywiście należała do Ikera Casillasa. Ciekawe czy Madryt będzie jeszcze kiedyś miał takiego bramkarza...

Mecz był bardzo wyrównany. Piłkę głownie rozgrywał i prowadził Real Madryt. Niestety ponowny brak skuteczności załatwił sprawę. Powiecie 2 bramki to wcale nie taki brak skuteczności. Odpowiem oczywiście że nie, ale w tej ilości sytuacji jeszcze min. 1 bramka powinna paść. Ta jedna bramka która padła niestety po stronie Barcelony. Barcelona też bardzo dobrze rozpracowała taktykę. Na początku strzelili jedną bramkę, potem bronili, potem drugą i znowu bronili. Gdyby Królewscy dostali jeszcze trochę czasu jestem pewien że Barcelona by znowu broniła i potem znowu strzeliła. No ale cóż. Mecz trwał tylko 99 minut. 99 minut, które nie były dobrze wykorzystane...

Jako pierwsza strzeliła Duma Katalonii, a dokładniej Iniesta, który był w sytuacji sam na sam z Ikerem Casillasem. Tym razem San Iker jednak nie obronił tego strzału, a Andres miał dużo czasu do zastanowienia się gdzie strzelić.  W biegu wymachiwał rękoma do kolegów w który bok ma strzelić, a może przelobować bramkarza? Druga bramka to była bramka dla Realu Madryt. Otrząśnięci ze złego wyniku Królewscy ruszyli do ataku.Wtedy to można było ujrzeć Barcelone która broniła się i można powiedzieć że robiła to bardzo dobrze. Pomimo braku Puyola, dawała sobie radę. Nie dało się jednak obronić tego strzału, a raczej muśnięcia piłki przez Ronaldo w 20 minucie. Piłka z rzutu rożnego przeleciała przez całe pole karne, wtedy dopadł do niej Benzema który ponownie wrzucił piłkę. Ta została kopnięta przez jakiegoś zawodnika i muśnięta przez nogę Crisa totalnie zmieniając tor biegu. Czepiający mogli by stwierdzić że był wtedy spalony, ale jak już to minimalny i sędzia miał prawo się pomylić. Kolejna bramka to bramka strzelona przez Lionela Messiego, w tej samej minucie w której strzelił w poprzednim meczu. Chyba drużyna The Special One musi popracować nad koncówkami połowy. Tym razem rzut rożny, z którego piłka niefortunnie upadła pod nogi Pique. Ten piętką odegrał do Lionela Messiego. Najlepszy piłkarz na świecie bez namysłu kopnął piłkę i ponownie Iker Casillas musiał wyciągać piłkę z bramki. W drugiej połowie atakował głównie Real. Niestety w większości ataków mieli po prostu pecha. Jeden ze strzałów CR9 trafił w poprzeczkę, sparowany przez Valdesa. Udało się natomiast w 82 minucie, kiedy to w końcu uderzył na bramkę Benzema. No i znowu rzut rożny. Tym razem uderzany przez Kakę. Piłka leci w powietrzu, odbija się od zawodnika Barcelony i pada pod nogi Karima. Ten strzela na bramkę, lecz strzał jest obroniony. Wybita piłka leci w powietrzu i wtedy dopada do niej Pepe, który podaniem główką zalicza asystę. Benzema dostaję piłka przyjmuje ją i od razu wykonuje strzał. Valdes bezradny. Barcelona bezradna. Kibice Realu dostają to co chcą czyli oczekiwaną dogrywkę. No alee... trzeba tylko dotrzymać ten wynik do końca. Co niestety się nie udaje i to Barcelona, a dokładnie Leo Messi wykonuje ostateczną egzekucję. Asystę ma natomiast niedawno wpuszczony zawodnik czyli Cesc Fabregas. Świetny debiut. No ale czy rzeczywiście ten zawodnik mógł grać w tym meczu?  Piłka przez Cesca zostaje wrzucona w pole karne a tam w powietrzu dopada do niej Messi i świetnie pokonuje Casillasa. Ten to musi być zdołowany. Cały mecz dobrze broni i wpuszcza 3 bramki...


A teraz zapraszam wszystkich na niezbyt mądrą szarpaninę. Jest to szarpanina z obu stron i wyłącznie obie strony są temu winne. Nie tylko Real, nie tylko Barcelona. Obie ! Oto filmik z całej szarpaniny:


Dzieje się naprawdę wiele rzeczy więc warto to przeanalizować. Nie podlega wątpliwości faul Marcelo. Nieczysty, bo nieczysty. Nie podlega wątpliwości czerwona kartka dla Brazylijczyka. Nie podlega również jego natychmiastowe zejście co chciał uczynić.Mnie jednak zastanawia wejście na boisko ławki rezerwowej Barcelony. Co chcieli osiągnąć? Nie wiadomo. Pewne jest to że to oni zaczęli bójkę. Nie Marcelo. On zachował się w miarę dobrze, bo chciał zejść z boiska. Jego faul to pewna czerwona kartka więc dyskusji można nie rozumieć. Wejście ławki rezerwowej Barcelony. hmmm...

Potem można obejrzeć obrazki takie jak Pinto zdenerwowany na wszystko, wymierzający sprawiedliwość według własnej skali, David Villa uderzający Mesuta Ozila, Mesut Ozil szarpiący się z Davidem Villą i rzucający na niego obelgi, Gonzalo Higuain podirytowany uderzeniem Ozila i również wciągnięty w wir szarpaniny, rozmawiający na uboczu dosyć intensywnie Casillas z Xavim i Danim Alvesem, spokojny Karim Benzema, Kaka, Ronaldo, Iniesta i Messi. Rozdzielający Xabi Alonso i Victor Valdes.  No i niestety Mourinho w akcji. Całą analizę szarpaniny zobaczcie tutaj:



Teraz może oceńmy zachowanie Mourinho. Trener najlepszy na świecie, to chyba dyskusji nie podlega. Żaden Sir Alex Fergurson, ani Arsen Wegner, ani nawet Pep Guardiola, który w ostatnim czasie wygrywa wiele. To taktyka The Special One jest najlepszą na świecie. To on wygrywał wszystko w różnych ligach. Teraz przyszedł czas na La Lige.

Mourinho zawsze obraca się w świecie prowokacji. To on jest chodzącą kontrowersją i nikt tego nie zaprzeczy. Jego konferencje prasowe to tylko śniadanie dla wszystkich dziennikarzy. Jego zachowanie podczas meczu to obiad dla kamerzystów. A jego wszystkie miny to niezła kolacja dla kibiców. Nie obyło się oczywiście bez fajerwerków w środowym pojedynku. Najpierw Jose wymownym gestem pokazał jak bardzo śmierdzi mu obecność Daniego Alvesa i Leo Messiego:

Potem był rozdzielany przez różnych ludzi, aby nie spowodował prowokacji:

Aby na końcu bez namysłu wbić palec w oko drugiego trenera Barcelony Tito Villanovy:



Obrzydliwe, naganne zachowanie to bardzo małe słowa określające zachowanie Jose Mourinho w środowym meczu. Każdy, nawet kibic Realu Madryt powinien się zgodzić żę zachował się kontrowersyjnie, ale nie tak pozytywnie kontrowersyjnie jak zazwyczaj. Nie tak błyszczącą, elegancko i zarówno arogancko kontrowersyjnie. Zachował się bezczelnie wobec Barcelony, bezczelnie wobec kibiców. Nic nie tłumaczy jego zachowania. Dał się najzwyczajniej ponieść emocjom i tym złym emocjom. Wstyd i hańba dla Królewskich. Da się to jednak wytłumaczyć że to Jose Mourinho, ale nawet on nie może się posuwać do takich nieczystych zagrań. Nie da się też nie zauważyć że nie taka Barcelona święta jak ją malują. Bowiem Tito Villanova również dał się ponieść emocjom i zrobił o to:

Dobrze, zostawmy temat The Special One. Tak, tak to The Special One. Nie Five, ale One. Głupcy. Tak mogę nazwać kibiców Barcelony którzy nazywają tak Jose Mourinho. Przepraszam ale to głupota bez żadnych argumentów. Otóż podczas meczu z bydlęcej strony pokazał się piłkarz. Imię jego David, nazwisko Villa. Jak łatwo Barcelona zmienia ludzi. Szkoda mi tu porównywać go do bydła, bo co niby zrobiło bydło ? Nic, a David Vila i owszem. Szczeniackim zachowaniem wykazał się w szarpaninie, która wydarzyła się w 92 minucie Superpucharu Hiszpanii. Uderzył w twarz `10 Realu Madryt - Mesuta Ozila. Niemiec po tym wszystkim zachowywał się jakby nie tylko o uderzenie mu chodziło. Podobno Villa obrażał islam= religię Mesuta. To się porobiło... A tutaj gif z tego wydarzenia:

Kolejnym osobnikiem który zachował się w niezbyt ładny sposób był Leo Messi który po strzeleniu bramki na 3:2 podszedł do ławki rezerwowej Realu Madryt (w tym do samego Jose Mourinho) i wymownym ruchem pomachał ręka. Oprócz tego w dziwny sposób wbiegł na Fabio Coentrao, który odwrócony był do niego tyłem. Dobrze że Portugalczyk nie był tego dnia wkurzony. Oto film z tego wydarzenia:


Cały mecz był bardzo wyrównany. Był wyrównany sportowo jak i w wydarzeniach szarpaniny. Zobaczyliśmy kawałek dobrej piłki i kawałek szczeniackiego zachowania <nie uwłaczając małym szczeniętom>. Warto przemyśleć tą całą szarpaninę i wyciągnąć własne wnioski, aby nigdy to się nie powtórzyło.

Zachowujmy się jak Kaka to nikt na niczym nie straci.

Dziękuję za uwagę. 
~~Pozdrawiam Cartoon
    Ciaooo!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz