wtorek, 8 listopada 2011

Hotel52- Zniżek formy


Mam nadzieję <jak zawsze zresztą> że wszyscy znają ten serial, bo jeśli nie to będę mówił jak do ściany. Mówił, a raczej pisał. Moim zdaniem jednym z górujących seriali lecących na Polsacie jest Hotel52. Można go ujrzeć w czwartki, co tydzień o godzinie 21:00.

Hotel52, jak sama nazwa wskazuje opowiada historię hotelu, a dokładniej dyrektorki tego hotelu. Natalia grana przez Laure Samojłowicz codziennie zmaga się z nowymi problemami. Uważam że jej rola jest świetnie odegrana przez aktorkę. Co prawda kilka kg można by było zrzucić, ale akurat na to narzekać nie powinienem. 

Innym jednym z głównych bohaterów jest Iwona. Wspomaga ona pracę w hotelu i jest zastępcą dyrektora. Wraz z Natalią próbuje jak najbardziej ulepszyć hotel. Inną postacią jest Artur. Pracuje on na recepcji <lub nie pracuje?> w hotelu. Były chłopak Natalii, został zwolniony przez właśnie tą zależność. Popatrzcie jest dłużej niż ona w hotelu, a to on po wszystkim jest zwolniony. Myślę że to niedobrze świadczy o właścicielce. Kolejnym bohaterem jest Igor czyli syn Iwony. Dowiedział się o tym dosyć niedawno bo całe życie żył w przeświadczeniu że to jego ciocia. Nie wnikam. Kolejny Michał. Aktor którego nienawidzę. Po prostu nienawidzę. Grany przez Rafała Królikowskiego. Każda sekunda zmagania się z jego postacią na ekranie przyprawia mnie o wymiociny, więc może na tym skończę.

Jak wspominałem wcześniej serial ten jest jednym z przodujących na Polsacie. Zrobiony trochę na american style, serial opowiada o hotelu, jego pracownikach i wszystkich najprzeróżniejszych, najdziwniejszych rzeczach które mają tam miejsce. A mają i to bardzo dużo. Takie rzeczy zdarzają się raz w miesiącu w całej Polsce, a w Hotelu52 zdarzają się na co dzień na tych samych współrzędnych geograficznych. Nie ubliżam w tym momencie producentom tego serialu, ani bym chciał , ani ten serial na to zasługuje, ale trochę realizmu niewątpliwie powinno być.



Mimo wszystko co tydzień ściąga mnie on przed telewizję i karze pooglądać Polsat. Żeby nie było, to żadna reklama dla tej stacji, bo już oceniałem Pierwszą Miłość, teraz to. A pierwsza recenzja dotyczy rodzinki Kiepskich. Nic z tych rzeczy. Ciekawi mnie jednak jedna sprawa w tym serialu.

Wszystko ładnie, pięknie. Serial mi się podoba, ale niestety ostatnio zauważyłem zdecydowany spadek w puszczanych odcinkach. Po wstąpieniu do programu pani Mrozowskiej, Hotel52 stracił wiele. Jak dla mnie niewytłumaczone nic nie mówienie przez Artura, też daje wiele do rozpatrzenia. No bo ma kochającą dziewczynę, której ufa i  mówi wszystko, ale nagle wpada w chorobę serca i nie ma zamiaru jej nic powiedzieć. Przez co z nią zrywa i idzie do innej, ślepej kobiety. Jej za to wszystko mówi. Jak dla mnie to jest zupełnie niezrozumiała część.
Pojawienie się Kai w serialu zyskało wiele, ale za to pojawienie się pani Mrozowskiej, odjęło jeszcze więcej Hotelowi. a wiadome że + i - to zawsze będzie -.Nie oskarżam tutaj pani Mrozowskiej, żeby nie było. Lubię ją jako aktorkę i uważam że jej praca w Rodzinie Zastępczej była nad wyraz widoczna, ale niestety można grać niefajną postać i być lubianym i też można grać postać lubianą i być lubianym. Choć też nielubianym. Weźmy np. na wzór Pamiętniki Wampirów, w której Damon, ten bardziej demoniczny z braci wampirów jest uwielbiany przez wszystkich. Oczywiście drugi brat, który jest dobry jest również uwielbiany. Żeby znaleźć inny przykład, nie trzeba daleko szukać, bo już ten sam serial pokazuje nam pewne zależności. Klaus - zły wampir który psuje całą panującą sielankę jest naprawdę, uwierzcie mi, jest bardzo lubianą postacią. Drako Malfoy? Jake z TSC? Wszyscy są po prostu świetni.

Podsumowując, bo zboczyłem niechybnie z toru. Serial Hotel52, choć jest dobrym serialem, powinien sprawić aby to co chce widz stało się rzeczywistością. W innym przypadku, niestety ten zniżkowy poziom będzie się pogłębiał i pogłębiał, aż nagle z Hotelu 52 zostanie tylko nazwa w spisie programów na następny tydzień, w starej gazecie.

Ciaoooooooooooooo!

niedziela, 23 października 2011

Liga Hiszpańska


Z uwagi że lubię i interesuję się hiszpańską piłką, postanowiłem napisać właśnie o tym kolejny post. Ostrzegam wszystkich, bo ten post nie będzie jakoś szczególnie długi.

Oczywiście, jak wielu z was się już domyśla, mam zamiar napisać o ostatniej sobocie, ważnej sobocie dla hiszpańskiej piłki. Mianowicie wczoraj Real Madryt zwyciężył z odświeżoną Malagą, a Barcelona zremisowała z Sevillą. 

Real Madrid vs Malaga
W składzie Malagi, jak każdy zresztą wie, znalazły się nowe nabytki. Szczególnie hucznie mówiono o Cazorli i Rudzie Van Golu, jak to nazywali go Królewscy kibice. Real Madryt z niewielkimi ubytkami w składzie postanowił rozpocząć mecz. Mimo wszystko, nawet jak w składzie Los Blancos brakuje kilku osób to pojawiają się cudowni zastępcy. No i tym sposobem na boisko Jose Mourinho wystawił : Casillasa, Arbeloe, Pepe, Ramosa, Khedire, Xabiego Alonso, Di Marie, Kake, Cristiano Ronaldo i Gonzalo Higuaina. W składzie Malagi mogliśmy zobaczyć : Rubena, Gameza, Demichelisa, Mathijsena, Eliseu, Joaquina, Toulalana, Apono, Isco, Cazorle i Rondona. Wynik meczu mogłby zdziwić niektórych ludzi, ponieważ tak świetnie wzmocniona Malaga przegrywa aż 4:0 z Realem Madryt? Przed spotkaniem Jose Mourinho mówił bardzo dokładnie że nie ma co liczyć na wynik taki sam co z Lyonem. A tu proszę! Mogliśmy zobaczyć jedną bramkę Higuaina i hattrick Ronaldo. Mogliśmy też ujrzeć 2 pięknej urody asysty Di Marii. 1 połowa została zupełnie zdominowana przez Real Madryt. W drugiej połowie drużyna Manuela Pellerginiego podniosła się trochę z kolan i wymierzyła poważny cios w szeregi Królewskich. Niestety w tych szeregach stał i śmiał się niezwyciężony Iker Casillas i to dzięki niemu Real Madryt może cieszyć się z 3 punktów.

Fc Barcelona vs Sevilla
Można powiedzieć że kolejne zdziwienie tego wieczoru. Choć moim zdaniem już nie tak wielkie jak w meczu Malagi i Realu. Tutaj natomiast Barcelona mierzyła się zdecydowanie z rywalem o wiele bardziej zaciekłym, takim który na wyżynie Ligi Hiszpańskiej już jakiś czas gości. Możliwe że to właśnie to obeznanie pomogło im zremisować z Katalończykami. Duma Katalonii na mecz wyszła w dość "drugim" składzie, choć pozostawiając stałe szkopuły. Na bramce stanął oczywiście Valdes, dalej : Alves, Mascherano, Abidal, Keita, Xavi, Thiago, Iniesta, Adriano, Messi i Villa. Sevilla na boisko wysłała: Varasa, Caceresa, Fazio, Escude, Navarro, Medela, Trochowskiego, Campana, Navasa, Armenterosa i Manu del Moral. Wynik to okrąglutkie 0:0. Ani jedna, ani druga drużyna nie mogła strzelić bramki w tym meczu. Choć FC Barcelona bardzo się starała to za każdym razem dumnie bronił Varas. Tak naprawdę, upierdliwy mogliby stwierdzić że mecz toczył się pomiędzy Barceloną a Varasem. Ale to nieprawda. Ja tam na boisku widziałem kilku piłkarzy Sevilli. No bo przecież ktoś tam musiał uderzyć Cesca Fabregasa i spowodować jego skurcz mięśni policzka? Hęęę? Ten ktoś tam to Kanoute, który wszedł z ławki rezerwowej. Poza tym widziałem również statystyki które mówią że jacyś tam piłkarze z Sevilli strzelili 6 razy na bramkę. Co prawda 3 razy tylko celnie, ale to nie umniejsza ich wyczynów. Pomijając. Pan Kanoute zachował się dosyć nieodpowiedzialnie, ale ukarać go powinien trener zespołu. Więc tak, jest 93 minuta meczu. Iniesta biegnie na bramkę przeciwnika. Robi poważne kroki, przedziera się przez zawodników Sevilli. Pnie się jak po schodkach, w górę. Każdy ten schodek przybliża go do nagrody, nagrody w postaci ładnego miejsca do strzału piłki. Iniesta przez ten cały zamęt nie zdążył zobaczyć ile pozostało do końca meczu. Więc pan Iniesta patrzy na ten zegar który wybija 93 minutę meczu. Myśli sobie "kurczę, no to muszę strzelić tą bramkę". No ale niestety, ogarnięty ekstazą nie zauważył że przed nim jest bramkarz i to nie byle jaki bramkarz, tylko Varas. A już myślał że jego koledzy wykonali za niego brudną robotę i tak rozegrali akcję że teraz wystarczy tylko uderzyć na pustą bramkę. No trudno, na bramce jest bramkarz i trzeba wykombinować coś innego... To myślenie dobiło Inieste więc po prostu się przewrócił. Na jego szczęście, sędzia dopatrzył się rzutu karnego. huraaa, wygraliśmy ! Messi strzeli i będzie znowu bohaterem całej Barcelony!  W tym czasie wybuchła awantura! No masz ! Tą są ludzie którzy nie lubią Messiego ?
No i co się dzieję w całym tym rozmachu ? Pan Messi nie strzela. Smutny Lionel, smutna drużyna Barcelony, smutny Pep Guardiola który myślał że już Messi załatwi sprawę, smutni kibice którzy też pokładali wielką nadzieję na wygraną, smutny sędzia który będzie musiał oddać pieniądze. A Sevilla? Uradowana czy może też zdołowana tym wynikiem? Oczywiście uradowana. Nie dla wszystkich ambicje są najważniejsze.

______________________________

No to teraz Real Madryt jest na pierwszym miejscu w lidze hiszpańskiej. Barcelona chwilowo oczywiście spadła na drugą pozycję. Niespowdziewanie jednak to Levante może okazać się liderem. Dzisiaj ten mały klubik rozgrywa mecz z Żółtą Łodzią Podwodną. Szans to oni mają niewiele, ale po sobotnim meczu można stwierdzić że to może nie koniec niespodzianek tego weekendu ? Ogromnie na to liczmy :) Długo czekałem na moment w którym to nie Real, nie Barcelona, ale właśnie taki zespół jakim jest Levante znajduje się na pierwszym miejscu. Przekonamy się dzisiaj. Miłego oglądania. Ja się z wami już żegnam. Do zobaczenia!
BTW. ostatnio coś za dużo tych recenzji, nie uważacie ; )

Ciaaaaoooooooooooo!

sobota, 22 października 2011

Michał Szpak - kolorowy ptak

Pffff, pffffffff. Banalny temat do rozmowy, a raczej monologu. Mówić będę o zjawisku ostatniego roku, który moim zdaniem ... a nie to może potem :) Zobaczmy zdjęcia tego ... chłopaka?
Michał Szpak - w pełnym makijażu, z pomalowanymi paznokciami..., fot. Jarosław Antoniak
Michal Szpak

Proszę się nie denerwować z uwagi na moje poglądy, ponieważ jestem tylko chłopakiem który lubi nowości, ale nie takiego typu nowości. Michał pojawił się na castingu do programu rozrywkowego lecącego na tvn - XFactor. Myślę że kojarzycie tą nazwę. Zaśpiewał on piosenkę pt.: "Dziwny jest ten świat". Banalna piosenka, wałkowana przez miliony ludzi. Mi się już poważnie znudziła choć na początku była fascynująca, piękna i ciekawa słownie. Niestety ironizując, dziękuję wam wszyscy wykonawcy (bo przecież nie piosenkarze) którzy podjęli się tego wyzwania i zaśpiewali tą piosenkę. Wracając to Michała, tak zaczęła się jego historia...

Nie chcę w tym momencie niczego ukrywać - od początku takiego typu wykonawca nie przypadł mi do gustu. Dlatego chwała dla jurorki X factor, Mai Sablewskiej która kazała zdjąć Michałowi wszystkie błyskotki z ręki i szyi. Naprawdę nie mogłem patrzeć na tą karykaturę przypominającą kobietę. Zupełnie przerysowane. Oczywiście Michał przechodzi dalej, dostając się do kolejnych etapów programu. No i takim trafem Szpak dostał się do finału. Na całe szczęście <dzięki Ci Boże!> przegrał z Genkiem Loskom. Naprawdę cieszyłem się jak dziecko że nasz naród nie został aż tak zmanipulowany przez wytwory człowiekopodobne.

Gdybym miał opisać Michała Szpaka to najprawdopodobniej użyłbym określenie zgapiony. Tak, może to jest typowo polskie określenie, ale w tej sytuacji pasuje aż nadto. Zdecydowanie i niezaprzeczalnie Michał Szpak próbował od początku programu, zrobić z siebie tykającą bombę amerykańską. Próbował pokazać że tacy ludzie też żyją w naszej społeczności. Starał się udowodnić nam że tacy ludzie mają szansę na wielką karierę w polskim showbiznesie. No, niestety nie udało mu się to całkowicie. Chyba że za wielki sukces chcecie podać udział w przereklamowanym Tańcu z Gwiazdami w którym liczba edycji przekracza liczbę skoków Adama Małysza. Od razu przy okazji nie polecam Wam oglądania takiego programu. Taniec z Gwiazdami to zło telewizyjne. Nie zrobię o tym kolejnego postu, bo nie ma sensu zawracać sobie głowy takim chłamem najgorszym.

Wracając do Michała Szpaka o którym naprawdę przestało mi się chcieć pisać. Nazywanie go początkiem jakiegoś trendu, początkiem jakiejś kultury to ogromna przesada. Ja osobiście nazwałbym go dziwolągiem szukającym sławy w terytorium zupełnie odrębnym dla takich ludzi.

Weźmy pod lupę kilka cytatów Michała Szpaka które moim zdaniem są niewarte zauważenia, ale niestety zrobiły one wiele hałasu na Pudelku. Brawo Michale! To jest chyba sukces na który pracowałeś bardzo długo.

"Starsze osoby mówią, że chciałyby mieć takiego wnuka."
Tak, tak Michale. Wszyscy w to wierzymy, wszyscy Ci ufamy. Nie wiem skąd on wytrzasnął te starsze osoby, ale chyba mówił o swojej rodzinie. Nie widzę innego wyjścia.
"Z moją sztuką wyjadę poza granice Polski."
Oczywiście wielkie ambicje nie zawsze znajdują swoje pokrycie w rzeczywistości. Ja tutaj nie widzę zbyt dużych szans na wielką karierę czy też na sukces światowy. Panie Szpaku do podstawówki!
"Ludzie wyczekują pod moim domem! Rozumiem ich."
Tutaj pokazuje się wielkie parcie na szkło Michała. Mam na myśli to negatywne parcie na szkło. To dzięki któremu człowiek chce wyłączyć telewizję i czym prędzej zwymiotować. Szpaku! oprzytomniej! Nie jesteś gwiazdą. Ba ! nawet nie jesteś piosenkarzem, bo nie zachowujesz się jak piosenkarz tylko jak gwiazdor. Niestety dla Ciebie, od zachowywania się do stania się daleka, kręta droga.
"Pocisnę Pavlovic, NIE DOCENIA MNIE!"
Gdy ktoś nie umie tańczyć, to zazwyczaj wtedy daje się mu niskie noty za występ. Noty które daje Michałowi Szpakowi Pavlovic, są notami jak najbardziej zasłużonymi dla osoby która nie umie się nauczyć tańczyć. Nie każdy jest Patrycją Kazadi. Michał Szpak, na pewno nie jest na tyle utalentowany. 
"Chcę być jurorem " TOP Model"
Nie samo chcenie wystarczy. Trzeba mieć jeszcze urodę, wdzięk, umiejętność posługiwania się językiem ojczystym, umiejętność sprawiedliwej oceny, nie suszenie niepotrzebne zębów do kamery, świetny uśmiech. Zresztą tak myśląc to już wiemy kto by u Szpaka miał fory. Michalina, która przez 20 lat była Michałem ?
"Nie boję się że wyjdę na celebrytę"
Tutaj wielki minus, bo dziwne że ktoś bez najmniejszego talentu mógłby wyjść na celebrytę. Michał Szpak ma najwyraźniej inny pogląd na ten temat, który wydaje się być zupełnie sprzeczny z tym prawidłowym.
"Nie chciałem rywalizować z cyrkowcami i małymi dziewczynkami"
Tutaj jest oczywiście nawiązanie do Mam Talent. Niechybnie wyszło na to że inni też nie mają zamiaru rywalizować z kimś takim jak Michał Szpak.
"Jestem prawiczkiem!"
Wszystkich to tyle obchodzi że nie mogą spać po nocach. O mój Boże! Michał Szpak zdradził nam sekrety swojego intymnego życia! OMAJGAT! Michał Szpak powiedział że jeszcze nigdy nie uprawiał seksu! BOŻE to dla nas prawdziwa szansa! Soriiii Michał ale chyba nie jesteś w niczyim typie.
"Podrywają mnie faceci"
Nie współczuję Szpakowi tylko współczuję facetom za tak słaby gust...


Myślę że to na tyle ! Nie ma sensu dalej rozwijać się na temat tego czy Michał Szpak to zjawisko czy może zdziwaczenie. Jak dla mnie to oczywiście to drugie, ale nie mam zamiaru nikomu odbierać tego świetnego wyboru. Nazwanie go kolorowym ptakiem, jak sam siebie nazwał to przesada na średnią skalę. Nie jest na pewno kolorowym ptakiem, gdyż moim zdaniem kolorowy ptak powinien dawać radość wszystkim ludziom a nie tylko odludkowi ludzi transwestytów i oczywiście starszych ludzi :) 

Kończę pisać, i informuję was tylko że najlepiej ujęła to w słowa Karolina Korwin-Piotrkowska "Michał Szpak i Madox? Jaki to rodzaj? Męski, damski czy nijaki ?"

 Ciaaaaaaoooooooo!


piątek, 21 października 2011

Pierwsza Miłość czyli Polish Moda na Sukces.

Pierwsza Miłość
Wiele, ohh naprawdę wiele seriali polskich można porównać do Mody na Sukces. Chyba nie muszę wyjaśniać co to jest Moda na Sukces? Dla niedoinformowanych < chociaż szczerze wątpie że tacy ludzie istnieją> Moda na Sukces to amerykański serial który ma ok. 7 tysięcy odcinków, wątki bohaterów powtarzają się naprzemiennie, a kazirodztwo to niemal rzecz wskazana. Zauważyliście że aż 3 razy użyłem słowo Moda na Sukces, w ostatnich 3 zdaniach ? O teraz czwarty raz. 
Całe szczęście <dzięki Ci Boże!> Pierwsza Miłość nie ma jeszcze tak "barwnej" fabuły, ale nie ubłagalnie zmierza w tym kierunku...

Od poniedziałku do piątku, codziennie o 18:00, trwa 45 minut razem z reklamami. Oto sposób jak zanudzić sobą widza. Kocham ponad życie seriale które trwają 40 minut, kończą się w niespotykanym momencie i lecą raz w tygodniu. Takim sposobem ciągle się chce takie coś oglądać. Tutaj sytuacja jest zupełnie przeciwna. 

Głowni bohaterowie to Majka, Paweł, Kinga i Artur. Przynajmniej było tak kiedyś. Teraz Artur zniknął, a pojawił się Patryk, Bartek, Sabina, rodzina Król i wielu wielu innych. Nie lubię jak w serialach jest zatracana ta podstawa. Ten cały ośrodek jest gdzieś zgubiony. Może streszczę trochę serial.

Pierwsza Miłość, jak sama nazwa wskazuje powinna opowiadać o pierwszej miłości bohaterów. Może na początku tak było, ale teraz nie widzę tutaj żadnej pierwszej miłości. Sorrrrrriiiiii, chyba jeśli chodzi o 50latków. Więc tak, serial rozpoczyna się z perspektywy Majki- niskiej blondynki. Szuka ona psa, którego zgubiła w lesie. Robi to razem z Kingą-jej przyjaciółką, którą nazywa siostrą, co jest bardzo dziwne, gdyż nie ma ona żadnego z nią spokrewnienia. Zresztą. Po chwili szukania, napotyka się na chłopaka, który znalazł wcześniej tego psa. Od razu widać kto tu z kim będzie. Można przewidzieć każdy ruch. Paweł daje zachęcający tekst typu : "Następnym razem bardziej go pilnuj" i z dzikim uśmieszkiem oddaje Majce psa. I tutaj zaczyna się historia...

Majka ma dziecko z Pawłem, które poroniła przez byłą Pawła, która zakaziła jej kroplówkę. Majka rozstaje się z Pawłem. Majka ma znowu dziecko z Pawłem <chociaż wcześniej się z nim rozstała>. Paweł nie wie że to jego dziecko. Paweł jest z Anią. Ania bardzo chce mieć dziecko, ale niestety nie może go mieć. Mimochodem jeszcze Paweł trafia do więzienia za zabójstwo osoby której nie zabił. Siedzi tam, ucieka z więzienia, jest postrzelony, i nagle nic mu nie jest. Tymczasem Majka wychowuje dziecko Pawła z innym mężczyzną. W jakimś tam czasie na Majce odbywa się próba gwałtu, Majka też ma wypadek, traci pamięć i pojawia się na jakiejś farmie. That's FUN!

Kolejna osoba, czyli Artur. Artur był z Kingą. Artur się z nią rozstał. Artur zatopił wszystkie pieniądze w zakładach. Na Artura zaczynają polować ludzie od których pożyczał kasę. Artur jest więziony. Artur jest zastrzelony w lesie i włożony do czarnego worka. Ale, ale, ale ! Helou! Artur odżywa, budzi się w worku i okazuje się że w momencie strzału miał przyłożoną piersiówkę dokładnie w to samo miejsce w które "zabójca" wymierzył kulę. Artur następnie ma mnóstwo dziewczyn. Od bliźniaczek, po jakąś Edytę, potem znowu ma Kingę. Potem Artur wiedzie zabawne życie kawalera, żeby następnie niespotykanie zniknąć i nie wrócić. Reżyserzy chyba nie mieli pomysłu na pozbycie się aktora z serialu.


Następna osoba to... hmmmm. Kinga? Kinga jest z Arturem. Potem jest z Kubą, który jest narkomanem. Kinga ma dziecko z Jakubem. Jakub umiera przez narkomanię. Kinga wychowuje sama dziecko. Kinga znowu jest z Arturem. Kinga jest z Przemkiem który jest niewidomy. Potem okazuje się że to przestępca. Kinga jest z Filipem, lecz potem okazuje się że Filip zdradził go z Edytą. Zresztą Filip i Edyta zdradzili Kingę i Artura po tym jak dowiedzieli się że oni też ich zdradzili, razem.Kinga zakochuje się w jakimś innym pożalsięboże tańcerzynie. Jest w ciąży z drugim dzieckiem. W między czasie ten tańcerz jest posądzony o molestowanie dzieci w przedszkolu...


Czy jest sens dalej pisać? Chyyyyba nie. Zresztą ochoty na to większej nie mam i nie chcę streszczać wam wszystkiego co dzieje się w "Pierwszej Miłości", bo na pewno będziecie chcieli ją obejrzeć. Zaraz, zaraz, zaraz, zaraz! Stop! W Pierwszej Miłości? Czegoś tu nie rozumiem bo w tym serialu nie ma osoby która jest ze sobą nieprzerwanie od pierwszego odcinka. Ba! Nie ma nawet takiej osoby która była na początku serialu razem, miała co prawda przerwy ale nadal pała do siebie uczucie. Zero, null! Na przykład moglibyśmy wziąć Teresę i Marka, ale niestety pewnego dnia Teresa pojechała sobie na wakacje do jakiegoś Afrykańskiego państwa i zniknęła pogrążona w zadowoleniu z faktu że nie musi wracać do rodziny z którą przecież świetnie się dogadywała. Takie rzeczy tylko w tym serialu!


Niesamowite wrażenie. Naprawdę niesamowite wrażenie. Oglądanie tego serialu to nieustanne niesamowite wrażenie. Gdybym powiedział że odcinki, których jest ponad 1300, mijają w zawrotnym tempie i po prostu ogląda się je na jednym tchu, to "niechcący" bym skłamał. Cały serial wlecze się nie ubłagalnie, więc jeśli chcesz, drogi czytelniku zając sobie niepotrzebny czas, którego masz zapewne mnóstwo, to ten serial jest właśnie lekiem na wszystkie zła. 


Chciałem tylko potwierdzić tezę na temat wielupartnerowości osób które występują w Pierwszej Miłości. A to wszystko na podstawie KINGI! 
1

2

3

4

5

7

8



Myślę że na dzisiaj wystarczy tego "szaleństwa".
Reasumując. Czy Pierwsza Miłość może się równać z popularną Modą na Sukces? Jak to kiedyś ktoś powiedział my, Polacy zawsze mamy coś gorszego od innych. Dlatego właśnie serial polski jest jeszcze nie tak dobrze dokształcony jak serial zagraniczny. Pierwsza Miłość nie ma jeszcze tak dużo wątków,  powrotów zmarłych do życia, małżeństwa dziecka w własną matką czy przespanie się z własnym rodzeństwem. Także reżyserze Pierwszej Miłości do dzieła! My tu czekamy i kwiczymy z nudy. Potrzeba nam nowych tematów, nowych postaci i przede wszystkim nowego serialu na polskim rynku filmowym. Nie wiem czy pokazałem to dosyć dosadnie, ale proszę Pierwsza Miłoscio, informuję Cię w tym momencie abyś opuściła ten ciemny ekranik w mojej sypialni i czym prędzej poszła na wysypisko śmieci, bo na Twoje miejsce jest wiele ciekawszych, zakręconych, dłuższych seriali.
Pierwsza Miłościo! Nie jesteś Modą na Sukces, ale w dzisiejszych czasach to nie jest żaden sukces.
Do przeczytania później, ludzie !
Ciaaaaaaaoooooooo!

czwartek, 29 września 2011

Młodzieżowy, internetowy program- Icarly

Przepraszam za moją dosyć długą nieobecność. Koniec sierpnia to jednak bardzo spory kawał czasu, aby znaleźć sobie nowy temat. Niestety nauczyciele w szkole nie żałują nas ani trochę i zadają mnóstwo zadań domowych. Poza tym w grę wchodzą też inne sprawy związane ze szkołą. No ale powracam i chcę to zrobić z leciutkim przytupem :)





Icarly, bo o tym serialu mowa to połączenie świetnego humoru z niezłą dawką fabuły która może wciągnąć. Serial liczy już 4 sezony, i kolejny 5 jest już robiony. Pokazuje to tylko doskonałą organizację i chęć fanów do oglądania kolejnych serii. Dlatego w tym momencie należy szczególnie pochwalić twórcę serialu czyli Dana Schneidera. Ten człowiek to wielki człowiek. Jak można stworzyć 2 tak wspaniałe seriale ? Drake&Josh oraz Icarly, cieszą się olbrzymią popularnością, a wszystko dzięki Danowi. Wystarczy tylko pogratulować mu tak dużego poczucia humoru, bo chyba w tym serialu to to jest właśnie najważniejsze. A teraz przedstawiam Wam zdjęcie pana Schenidera:
Może najpiękniejszej urody on nie jest, ale jak mówią człowieka nie ocenia się tylko po wyglądzie, ale po tym co ma w głowie. Sądzę że Dan w głowie coś tam ma i to dosyć sporo.

Dobrze, więc przejdźmy może teraz do bohaterów tego show.
Na pierwszy ogień idzie osoba która jest najważniejsza i to w jej domu rozgrywa się głownie akcja. Chodzi oczywiście o Carly Shay, którą gra Miranda Cosgrove.

Ta w zasadzie niepozorna dziewczyna jest sama w sobie niesamowita. Moc pomysłów które wałkują się w jej głowie jest porażająca. Poza tymi wszystkimi rzeczami, potrafi też się dobrze uczyć, co w moich oczach tworzy wielkie uznanie. Jest twórcą popularnego internetowego show w internecie. Spokojna, opanowana, a czasami szalona z mocą pomysłów. Tyle mogę powiedzieć na jej temat.

Kolejną osobą którą będę opisywał jest Sam Puckett. W zasadzie Samantha Puckett. No ale kto się wkurzy? Oto jej zdjęcie.

Normalnie wulgarna i szalona. Swoim zachowaniem często wzbudza moją irytację, co bądź co bądź jest trochę dziwne, gdyż zazwyczaj lubię takie charaktery. Nie nazwę jej czarnym charakterem ,bo takowym nie jest. Odgrywa rolę "tej trudnej dziewczyny w związku dziewczyny uczynnej i trudnej". Od lat maltretuje Freddiego, psychicznie jak i fizycznie. Ciężko tutaj cokolwiek więcej napisać, ponieważ w ostatnich odcinkach 4 sezonu zmieniła się niemiłosiernie, ale o tym potem.

Następna postać to Freddie Benson. Techniczny programu Icarly. 

To on zajmuje się obsługą kamery i wszystkich innych rzeczy związanych z show. Mieszka naprzeciwko Carly, ma nadopiekuńczą mamę i ciągle jest "gnębiony przez Sam". Tak mniej więcej wygląda jego życie. Poza tym wszystkim jest otwarcie zakochany w Carly, niestety jest to miłość bez wzajemności. W ostatnich odcinkach, o DZIWO, był w związku z Sam.


Następna osoba to Spencer Shay, czyli starszy brat Carly.


Tak naprawdę to bardzo trudno mi jest jednoznacznie nazwać tą postać. Choć jest o wiele starszy od swojej siostry, to rozumem i codziennymi zajęciami pokazuje że nadal drzemie w nim dziecko. Jest artystą, który w prawie każdym odcinku ma jakąś rzeźbę lub malunek do zrobienia. Jego wątku są interesujące i zabawne. Oglądając serial można pomarzyć sobie żeby mieszkać tylko z takim starszym bratem.

Kolejna postać to Gibby, czyli "przyjaciel" Carly, Sam i Freddiego.


Zabawny koleś który równie dobrze zabawia fanów show Icarly. Występuję w programie jako tzw. głupek, kretyn czy też klaun (oczywiście bez należytego stroju>.  Jego znakiem charakterystycznym jest częste ściąganie koszulki. Wiem, wydaje się to dziwne, ale taka prawda. W 4 sezonie wszedł do głównej obsady serialu.

No i pozostałe postacie, które pojawiają się cyklicznie w serialu.


Postaram się krótko opisać te postacie.Pierwsza osoba to oczywiście Pani Benson, czyli nadopiekuńcza mama Freddiego. Po prawej jest wredny portier Pan Lewbert. W różnych odcinkach Icarly, możemy zobaczyć jak nasza ulubiona obsada szykuje różne "niespodzianki" dla niego. Kolejna osoba to Nevel, czyli komputerowy świr który planuje zniszczyć Icarly. Należy też dodać że zakochał się w Carly od pierwszego wejrzenia. Następny jest Dyrektor Franklin. Dobry i uczciwy dla całej szkoły. Lubi program Icarly jak i naszą magiczną trójkę. Po prawo Chuck. Chłopak mieszka w bloku rodziny Shay i rodziny Benson. Zawsze próbował utrudnić Spencerowi życie. W sumie to do tego on jest w tym serialu. No i ostatni rodzynek czyli T-Bo. Aktor świetnie rozgrywa swoją rolę, bo zawsze mnie śmieszy. To kelner który pracuje w świecie kokatjlów.

Dobrze, skoro już poznaliśmy wszystkich, to czas aby przedstawić fabułę tego niesamowitego serialu. Opowiada on o Carly i jej dwóch przyjaciołach: Freddim i Sam. Pewnego dnia wpadają na pomysł stworzenia własnego show w internecie. Dzięki pomysłom Sam i Carly, oraz znajomości technicznej Freddiego udaje im się. Za studio służy im ostatnie piętro w mieszkaniu Spencera. Nakręcają pierwszy odcinek, zrzeszają masę fanów... i tak zaczyna się historia...  Kolejne odcinki opowiadają o ich normalnym życiu, szkole, znajomościach, prowadzeniu programu. To wszystko pokazane jest oczywiście w świetnym humorze. Dowodem na to że ten serial jest tak dobry, jest fakt że  w telewizji można oglądać już 5 sezon. Naprawdę świadczy to tylko o tym jak dużo fanów ma Icarly.

W serialu oczywiście musiało być wszystko. Miłość głównych bohaterów to chyba odcinki najbardziej wyczekiwane przez fanów. Jak np. ten w którym długo wyczekiwana miłość Freddiego nagle stała się rzeczywistością...


Czy ten w którym związek wręcz niemożliwy stał się rzeczywistością...



To może naprawdę wciągnąć. Fani którzy chcą aby Sam i Freddie byli razem nazywają się Seddie, natomiast fani którzy pragną aby to jednak związek Carly i Freddiego stał się prawdą to wyznawcy Creddie. Dan Schneider poniesiony fantazją stworzył nawet odcinek w którym wybucha walka pomiędzy fanami Seddie i fanami Creddie. Ten odcinek nazywa się "Istart fan war":


Oczywiście ode mnie wielkie oklaski za tak wspaniały projekt. Ciągle zadziwia mnie to ile ludzi wciągnął ten serial. To sukces na miarę światową. Można by sobie pomyśleć zwykły, nickelodeonowy serial, a tu proszę. Miłe zaskoczenie dla oczu, uszu i reszty naszych zmysłów :).

Na zakończenie bo niestety w to miejsce zmierzamy wielkimi krokami, pragnę pokazać 2 filmiki przedstawiające dwie główne miłości w serialu. To tak na zachętę. No i jeszcze jeden filmik który będzie przedstawiał całą formułę Icarly, czyli show internetowe. Zapraszam do oglądania i komentowania.






Miłego oglądania! Pisał dla Was ~~Cartoon
 
Ciaaaaaaoooo!



poniedziałek, 22 sierpnia 2011

The Lazy Song- Bruno Mars.

No i kolejny hicior jeżeli chodzi o sprawy ważne. Nie wiem jak Wy, ale ja jakoś ostatnio, a może i nawet nie ostatnio obejrzałem ten imponujący teledysk wraz z piosenką rzecz jasna. Bruno Mars. The Lazy Song. Jak dla mnie fenomen, może chodzi tutaj o to że ten tekst naprawdę do mnie przemawia?




Bruno Mars to tak naprawdę dziwny artysta. Przeze mnie bardzo szanowany. Podoba mi się jego styl pokazywany w teledyskach. Poza tym jak zauważyłem świetnie się też ubiera.

Pooglądajmy i posłuchajmy piosenki The Lazy Song, czyli tej nad którą się najbardziej zachwycam.

Oprócz tekstu który niewątpliwie powala w pierwszej kolejności to w dodatku teledysk w którym niezbyt dobrze wiadomo o co chodzi. Bruno Mars wraz z tańczącymi małpami i kolesiem który pojawia się na jakieś 5 sekund? To bardzo dziwne. Mnie natomiast się podoba. Jego unoszący głos się, jakby drążący po jednej linii, jego taniec, który jest po prostu niesamowity, jego okulary, wygląd małp i cały ten pomysł. FANTASTYCZNE ! A o co chodzi z małpami? 

Ta ruszająca głową małpa to jedna z wielu takich perełek. Zachwycam się każdego razu gdy widzę ten teledysk. Układ choreograficzny tych małp i samego Bruno Marsa jest przegenialny. Wszystkie ruchy i czas dopracowany do perfekcji. Wszystko nagrane jednym ujęciem. 

Teraz przedstawię Wam kilka moich ulubionych momentów z tego teledysku

a) dosyć jednoznaczny ruch.

b) słodki ruch Bruno Marsa i małpek.

c) stylowe machanie głową.
lazy song

d) kolejne machanie głową.

e) Bruno Mars+ małpy + confetti
The Lazy Song

Dobra cześć! Do następnego postu! Pozdrawiam Cartoon

     Ciaaooo!




sobota, 20 sierpnia 2011

Superpuchar Hiszpani starcie ostateczne- Zwycięstwo w ostatnich minutach.

      Zdjęcie realmadrid.pl

Dziwnie tak ciągle pisać o sporcie, ale że interesuję się hiszpańską piłką to należy napisać o tym wielkim starciu. Bardzo wyrównanym starciu. Bo jakże nie napisać o 5 bramkach w jednym meczu między takimi potęgami jak Real Madryt i FC Barcelona. Bo jakże nie napisać o szarpaninie w ostatnich minutach? Bo jakże nie napisać o zachowaniu Jose Mourinho? Bo jakże nie napisać o braku szpaleru i zejściu Królewskich z boiska od razu po gwizdku? Bo jakże nie napisać o innych kontrowersjach po meczu? Przecież żywi się tym każda osoba związana choć troszkę ze światem sportu.

Barcelona wyszła na boisko w lepszym składzie niż w I starciu. Ofensywna trójka różniła się od poprzedniej. Villa, Messi i Pedro, który zastąpił Alexisa Sancheza z wcześniejszego meczu. Środek pola stał we władaniu Iniesty i Xaviego, choć ciągle się zastanawiam czy rzeczywiście był w ich władaniu... Rolę defensywnego pomocnika odgrywał jak zawsze Sergio Busquets. Obrona składała się z (od lewej) : Abidala, Mascherano, Pique i Daniego Alvesa. Na bramce oczywiście stał Victor Valdes.

Real Madryt nie zaskoczył zbytnio i według przewidywań wykonał tylko jedną zmianę. Na środku ataku grał Benzema, po prawej Di Maria, a po lewej przed Dani Alvesem Cristiano Ronaldo. Rozgrywał piłki Mesut Ozil. Tak ten spokojny chłopak, a może nie spokojny... Defensywnym pomocnikiem, który rozgrywał piłki był również Xabi Alonso, czyli ostoja madryckiej drużyny. Obok niego ustawiony był Khedira, który miał rolę głównie defensywne. Może dlatego właśnie w jednej sytuacji tak spartaczył sprawę za późno podając piłkę... Obrona była złożona z (od lewej) Coentrao, Carvalho, Pepe i Sergio Ramosa. Bramka oczywiście należała do Ikera Casillasa. Ciekawe czy Madryt będzie jeszcze kiedyś miał takiego bramkarza...

Mecz był bardzo wyrównany. Piłkę głownie rozgrywał i prowadził Real Madryt. Niestety ponowny brak skuteczności załatwił sprawę. Powiecie 2 bramki to wcale nie taki brak skuteczności. Odpowiem oczywiście że nie, ale w tej ilości sytuacji jeszcze min. 1 bramka powinna paść. Ta jedna bramka która padła niestety po stronie Barcelony. Barcelona też bardzo dobrze rozpracowała taktykę. Na początku strzelili jedną bramkę, potem bronili, potem drugą i znowu bronili. Gdyby Królewscy dostali jeszcze trochę czasu jestem pewien że Barcelona by znowu broniła i potem znowu strzeliła. No ale cóż. Mecz trwał tylko 99 minut. 99 minut, które nie były dobrze wykorzystane...

Jako pierwsza strzeliła Duma Katalonii, a dokładniej Iniesta, który był w sytuacji sam na sam z Ikerem Casillasem. Tym razem San Iker jednak nie obronił tego strzału, a Andres miał dużo czasu do zastanowienia się gdzie strzelić.  W biegu wymachiwał rękoma do kolegów w który bok ma strzelić, a może przelobować bramkarza? Druga bramka to była bramka dla Realu Madryt. Otrząśnięci ze złego wyniku Królewscy ruszyli do ataku.Wtedy to można było ujrzeć Barcelone która broniła się i można powiedzieć że robiła to bardzo dobrze. Pomimo braku Puyola, dawała sobie radę. Nie dało się jednak obronić tego strzału, a raczej muśnięcia piłki przez Ronaldo w 20 minucie. Piłka z rzutu rożnego przeleciała przez całe pole karne, wtedy dopadł do niej Benzema który ponownie wrzucił piłkę. Ta została kopnięta przez jakiegoś zawodnika i muśnięta przez nogę Crisa totalnie zmieniając tor biegu. Czepiający mogli by stwierdzić że był wtedy spalony, ale jak już to minimalny i sędzia miał prawo się pomylić. Kolejna bramka to bramka strzelona przez Lionela Messiego, w tej samej minucie w której strzelił w poprzednim meczu. Chyba drużyna The Special One musi popracować nad koncówkami połowy. Tym razem rzut rożny, z którego piłka niefortunnie upadła pod nogi Pique. Ten piętką odegrał do Lionela Messiego. Najlepszy piłkarz na świecie bez namysłu kopnął piłkę i ponownie Iker Casillas musiał wyciągać piłkę z bramki. W drugiej połowie atakował głównie Real. Niestety w większości ataków mieli po prostu pecha. Jeden ze strzałów CR9 trafił w poprzeczkę, sparowany przez Valdesa. Udało się natomiast w 82 minucie, kiedy to w końcu uderzył na bramkę Benzema. No i znowu rzut rożny. Tym razem uderzany przez Kakę. Piłka leci w powietrzu, odbija się od zawodnika Barcelony i pada pod nogi Karima. Ten strzela na bramkę, lecz strzał jest obroniony. Wybita piłka leci w powietrzu i wtedy dopada do niej Pepe, który podaniem główką zalicza asystę. Benzema dostaję piłka przyjmuje ją i od razu wykonuje strzał. Valdes bezradny. Barcelona bezradna. Kibice Realu dostają to co chcą czyli oczekiwaną dogrywkę. No alee... trzeba tylko dotrzymać ten wynik do końca. Co niestety się nie udaje i to Barcelona, a dokładnie Leo Messi wykonuje ostateczną egzekucję. Asystę ma natomiast niedawno wpuszczony zawodnik czyli Cesc Fabregas. Świetny debiut. No ale czy rzeczywiście ten zawodnik mógł grać w tym meczu?  Piłka przez Cesca zostaje wrzucona w pole karne a tam w powietrzu dopada do niej Messi i świetnie pokonuje Casillasa. Ten to musi być zdołowany. Cały mecz dobrze broni i wpuszcza 3 bramki...


A teraz zapraszam wszystkich na niezbyt mądrą szarpaninę. Jest to szarpanina z obu stron i wyłącznie obie strony są temu winne. Nie tylko Real, nie tylko Barcelona. Obie ! Oto filmik z całej szarpaniny:


Dzieje się naprawdę wiele rzeczy więc warto to przeanalizować. Nie podlega wątpliwości faul Marcelo. Nieczysty, bo nieczysty. Nie podlega wątpliwości czerwona kartka dla Brazylijczyka. Nie podlega również jego natychmiastowe zejście co chciał uczynić.Mnie jednak zastanawia wejście na boisko ławki rezerwowej Barcelony. Co chcieli osiągnąć? Nie wiadomo. Pewne jest to że to oni zaczęli bójkę. Nie Marcelo. On zachował się w miarę dobrze, bo chciał zejść z boiska. Jego faul to pewna czerwona kartka więc dyskusji można nie rozumieć. Wejście ławki rezerwowej Barcelony. hmmm...

Potem można obejrzeć obrazki takie jak Pinto zdenerwowany na wszystko, wymierzający sprawiedliwość według własnej skali, David Villa uderzający Mesuta Ozila, Mesut Ozil szarpiący się z Davidem Villą i rzucający na niego obelgi, Gonzalo Higuain podirytowany uderzeniem Ozila i również wciągnięty w wir szarpaniny, rozmawiający na uboczu dosyć intensywnie Casillas z Xavim i Danim Alvesem, spokojny Karim Benzema, Kaka, Ronaldo, Iniesta i Messi. Rozdzielający Xabi Alonso i Victor Valdes.  No i niestety Mourinho w akcji. Całą analizę szarpaniny zobaczcie tutaj:



Teraz może oceńmy zachowanie Mourinho. Trener najlepszy na świecie, to chyba dyskusji nie podlega. Żaden Sir Alex Fergurson, ani Arsen Wegner, ani nawet Pep Guardiola, który w ostatnim czasie wygrywa wiele. To taktyka The Special One jest najlepszą na świecie. To on wygrywał wszystko w różnych ligach. Teraz przyszedł czas na La Lige.

Mourinho zawsze obraca się w świecie prowokacji. To on jest chodzącą kontrowersją i nikt tego nie zaprzeczy. Jego konferencje prasowe to tylko śniadanie dla wszystkich dziennikarzy. Jego zachowanie podczas meczu to obiad dla kamerzystów. A jego wszystkie miny to niezła kolacja dla kibiców. Nie obyło się oczywiście bez fajerwerków w środowym pojedynku. Najpierw Jose wymownym gestem pokazał jak bardzo śmierdzi mu obecność Daniego Alvesa i Leo Messiego:

Potem był rozdzielany przez różnych ludzi, aby nie spowodował prowokacji:

Aby na końcu bez namysłu wbić palec w oko drugiego trenera Barcelony Tito Villanovy:



Obrzydliwe, naganne zachowanie to bardzo małe słowa określające zachowanie Jose Mourinho w środowym meczu. Każdy, nawet kibic Realu Madryt powinien się zgodzić żę zachował się kontrowersyjnie, ale nie tak pozytywnie kontrowersyjnie jak zazwyczaj. Nie tak błyszczącą, elegancko i zarówno arogancko kontrowersyjnie. Zachował się bezczelnie wobec Barcelony, bezczelnie wobec kibiców. Nic nie tłumaczy jego zachowania. Dał się najzwyczajniej ponieść emocjom i tym złym emocjom. Wstyd i hańba dla Królewskich. Da się to jednak wytłumaczyć że to Jose Mourinho, ale nawet on nie może się posuwać do takich nieczystych zagrań. Nie da się też nie zauważyć że nie taka Barcelona święta jak ją malują. Bowiem Tito Villanova również dał się ponieść emocjom i zrobił o to:

Dobrze, zostawmy temat The Special One. Tak, tak to The Special One. Nie Five, ale One. Głupcy. Tak mogę nazwać kibiców Barcelony którzy nazywają tak Jose Mourinho. Przepraszam ale to głupota bez żadnych argumentów. Otóż podczas meczu z bydlęcej strony pokazał się piłkarz. Imię jego David, nazwisko Villa. Jak łatwo Barcelona zmienia ludzi. Szkoda mi tu porównywać go do bydła, bo co niby zrobiło bydło ? Nic, a David Vila i owszem. Szczeniackim zachowaniem wykazał się w szarpaninie, która wydarzyła się w 92 minucie Superpucharu Hiszpanii. Uderzył w twarz `10 Realu Madryt - Mesuta Ozila. Niemiec po tym wszystkim zachowywał się jakby nie tylko o uderzenie mu chodziło. Podobno Villa obrażał islam= religię Mesuta. To się porobiło... A tutaj gif z tego wydarzenia:

Kolejnym osobnikiem który zachował się w niezbyt ładny sposób był Leo Messi który po strzeleniu bramki na 3:2 podszedł do ławki rezerwowej Realu Madryt (w tym do samego Jose Mourinho) i wymownym ruchem pomachał ręka. Oprócz tego w dziwny sposób wbiegł na Fabio Coentrao, który odwrócony był do niego tyłem. Dobrze że Portugalczyk nie był tego dnia wkurzony. Oto film z tego wydarzenia:


Cały mecz był bardzo wyrównany. Był wyrównany sportowo jak i w wydarzeniach szarpaniny. Zobaczyliśmy kawałek dobrej piłki i kawałek szczeniackiego zachowania <nie uwłaczając małym szczeniętom>. Warto przemyśleć tą całą szarpaninę i wyciągnąć własne wnioski, aby nigdy to się nie powtórzyło.

Zachowujmy się jak Kaka to nikt na niczym nie straci.

Dziękuję za uwagę. 
~~Pozdrawiam Cartoon
    Ciaooo!